Sen Siedemnasty
Dzisiejszy majak rzeczywistości
będzie o inedii.
A co to takiego?
Podobno to takie bydle, taki
zwierz, że się nie je, nie pije chodzi i żyje.
Inedia to nie to samo, co
głodówka. Prawdziwy stan inedii to wolność od pokarmów i płynów pojawiający się
na drodze rozwoju duchowego.
Należałoby ją traktować jako
jedną z umiejętności pojawiających się na drodze samorealizacji albo efekt
uboczny rozwoju.
Główna cecha inedii to brak
uczucia pragnienia czy głodu no i brak efektów odwodnienia czy wygłodzenia.
Pokarm i sama czynność jedzenia
są integralną częścią życia.
Funkcje te pozwalają doświadczać
Życia w określonych warunkach.
Kiedy te doświadczenia są już
zbędne to są odrzucane albo same zanikają .
Inedia nie ma charakteru
zmuszania ciała do niejedzenia i niepicia.
Wszelkie praktyki czynione wbrew
ciału są dla niego raniące.
Rytuały czy głodówki
oczyszczające to inna kwestia natomiast umartwianie ciała, aby wmawiać sobie i
otoczeniu,że jest się inedykiem jest nierozsądne i doprowadzić może do przykrych
skutków ze śmiercią włącznie.
Pojawienie się tej umiejętności
nie jest permanentne, może się zdarzyć, że organizm znowu będzie musiał być
zasilany przez układ pokarmowy.
Tak prawdę mówiąc to inedycy też
raz na jakiś czas coś zjedzą lub wypiją,ale dla przyjemności lub dla
towarzystwa a nie z potrzeb ciała.
Styl Życia Bez Jedzenia,bo i tak
to zwą w szerszym aspekcie może być traktowany jako przezwyciężanie
najsilniejszego znanego istotom zamieszkującym naszą planetę uzależnienia.
Rozważań nad mechaniką tego
procesu jest wiele tak samo jak metod osiągnięcia.
Zainteresowanych odsyłam do
książkiSztuka życia bez jedzenia-J.M.Werdin
Nie zamierzam propagować tej
metody, przekonywać ani smęcić w tonie wanna be „niejadkiem”
Naszło mnie na ten temat jak
przeczytałem kolejny artykuł o fałszowanej żywności, GMO, polepszaczach.
Jak to co jemy w większości takie niezdrowe i
mało odżywcze to ,aż się człowiek zastanawia:
Eat or not eat
Prawie 100% odpowiedzi to opcja A ,ale tylko
dlatego że opcja B wydaje się nieprawdopodobna.
No,ale są ludzie co im się udało
a skoro im się udało to innym też może się udać.
Fantastyka jednak to nie jest ani
wybór jedynie dla jakiś sekciarzy, bowiem armia amerykańska zainteresowała się
inedią i możliwościami zastosowania u żołnierzy zagrożonych pozbawieniem
zapasów żywności.
Jak na razie badają joginów ale
któż wie czy nie wymóżdżą jak wyszkolić żołnierzy aby też tak mogli.
Skoro oni pracują nad tym to może
jest to tego warte.
Każdy w ograniczonym stopniu może
„wcinać” światło ,ale raczej coś takiego nazwać należałoby przekąską niż pełnym
posiłkiem jakby już ładowanie się Słońcem nazwać posiłkiem.
Zwłaszcza lato nadaje się do
takich eksperymentów, bo i tak łaknienie jest zmniejszone i łatwiej wszystko
przychodzi np. poranna kawka i Słoneczko zamiast croissant’a
Jak na razie trzeba przestać rozmarzać się co by było gdyby i iść coś
zjeść.
czekoladki Kinder mają składniki rakotwórcze. Kto by się spodziewał? Chodzi o oleje mineralne i aromatyczne.
OdpowiedzUsuń